Nie będę siedzieć w domu.Po co? Mogę się wyszaleć na imprezie.Pewnie nawale się w cztery dupy, zaliczę jakąś laske i pobije się z ochroniarzem.Z resztą jak zawsze.Wziąłem szybki prysznic i ubrałem się w czyste ciuchy.Już się bałem że dziewczyna będzie stała pod domem.Na szczęście w spokoju udałem się do klubu.Usiadłem przy barku.
-Kieliszek czystej-mruknąłem.Czas płynął szybko.Przestałem liczyć kieliszki po dwudziestu.Kiedy byłem już wstawiony poszedłem na parkiet.Nagle usłyszałem znajomy głos.Znowu ona...
-No cześć-zaśmiała się.I jeszcze na dodatek ona była trzeźwa.To nie skończy się dobrze.
-Hej-mruknąłem i odszedłem od niej.Przeciskałem się pomiędzy spoconymi ludźmi.Wtedy zobaczyłem nawaloną dziewczynę opartą o ścianę.Uśmiechnąłem się i podszedłem do niej.Nie bawiłem się w jakąś gre wstępną.Przyciągnąłem ją do siebie i objąłem w tali.
-Zatańczysz?-wymruczałem jej do ucha.Nie opierała się.
-Jasne-uśmiechnęła się.
-Ekhem...-usłyszałem za sobą
-Kochana uważaj z kim się zadajesz-zaśmiała się
-O czym ty mówisz Ashley?-spytała.Ashley? Czyli tak ma na imię.A co gorsze znają się.Lepiej być nie mogło.Dziewczyna którą chciałem przelecieć jest koleżanką tej ...
Ashley? xd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz